~Dominica ziąą ~
Obudziłyśmy się wcześnie. Zaczęłyśmy się ogarniać. Przebrałam się w lekko za dużą koszulkę, ulubione spodnie z motywem moro, zarzuciłam na siebie kurtkę, schowałam telefon i portfel do kieszeni i czekałam na Daisy. Ta jak zwykle wszystkiego zapominała. Ruszyłyśmy spacerem powoli na stadion i w tej samej chwili kiedy przekroczyłyśmy próg parku maszyn wjechał Maciej busem. Poszłam do niego, ale kiedy się odwróciłam Daisy już nie było. Zaniepokoiliśmy się, ale potem usłyszeliśmy jak śmieje się z Wardem to odetchnęliśmy z ulgą. Pomogłam mu rozpakowywać sprzęt. Zaprowadziłam motocykle do boksu i pomogłam mechanikowi w rozstawieniu skrzynek. W czasie kiedy obydwoje byli w szatni poszłam sobie do Kacpra pogadać sobie. Dawno go nie widziałam.
Skakałam jak opętana! Polska mistrzem świata. Rzuciłam się Maciejowi na szyję, potem Patrykowi, podbiegłam nawet do pana Jarka i Krzysztofa pogratulować. Cały boks Polaków tryskał szczęściem, ucichło tu trochę kiedy wyszli na dekorację. Dawno nie czułam takiego szczęścia, jak dzisiaj.
Godzinę później czekałam na nich przy busie, jednocześnie odbierałam telefony od znajomych i dzieląc się z nimi emocjami. Poszliśmy na miasto, oblać. Zaniepokoiłam się trochę, że nie było z nami Czerwonej, ale z drugiej strony jest już dorosła, poradzi sobie. Szliśmy sobie ulicą, nie wiedzieliśmy od czego zacząć.
- Ei, mam pomysł! - wciągnęłam głośno powietrze w płuca i skręciłam w stronę drzwi wejściowych nad którymi widniał napis "Studio tatuażu".
- Tylko mi nic nie mów o kolejnym tatuażu. - zmarszczył czoło Janowski.
- Nieee.. nie tatuaż.
- To po chuj tu włazisz? Kolczyk? - Patyk splótł ręce na piersi i spojrzał się nietypowym wzrokiem, a ja tylko się uśmiechnęłam do nich.
- Dzień dobry! - powiedziałam wesoło do tęższego mężczyzny z brodą.
- Raczej Dobry wieczór. - zaśmiał się.
- Ano.
- Słucham Cię dziewczynko. - oparł się rękoma o blat i przeszył nas wzrokiem.
- Piercing, ja. - pokazałam mu dowód, a on gestem ręki zaprosił mnie na fotel.
Nie minęło 15 minut, a już wyszliśmy na zewnątrz. Ruszyliśmy w stronę klubu.
- Jesteś chora. - skomentowali to obaj i weszliśmy do środka. Bawiliśmy się całą noc.
Obudził mnie trzask drzwi. Podniosłam głowę, leżałam na łóżku, ubrana i cała brudna. Usiadłam powoli i zobaczyłam, że Czerwona patrzy się na mnie z przerażeniem. Spojrzałam na nią i ziewnęłam głęboko. Ta w milczeniu otworzyła mi drzwi od łazienki i podała ręcznik sugerując, iż mam wziąć kąpiel. Posłuchałam jej, spojrzałam w lustro. Kurr...Co mi odbiło? Kolczyk? Westchnęłam głośno, zdjęłam ubrania i wzięłam długi prysznic. Przebrałam się w wygodną bluzę i legginsy. Wyszłam z łazienki, a ta siedziała na łóżku z laptopem na kolanach. Odłożyła go, kiedy mnie ujrzała.
- Oszalałaś?
- No, a jak szaleć to szaleć. - wyszczerzyłam się do niej.
- No, ale aż do takiego stopnia?
- Oj przestań, lepiej powiedz gdzie ty się zmyłaś? - uniosłam brew i usiadłam przed nią na łóżku "po turecku".
- eee..yyy... - zawahała się. - z Kangurami. - zacisnęła usta.
- Z kangurami skakałaś, powiadasz..
- Tzn. no hah. - wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Hm, a tak na serio?
- z Troy'em i Darcy'm byłam.
- Mhmmmm..
Nagle naszą rozmowę przerwał pukający do drzwi Maciej. Uchylił delikatnie drzwi i wcisnął głowę.
- Dziewczyny, wracamy. - uśmiechnął się szeroko.
__________________________________________________________________________________
~DAISY~
W końcu nadszedł ten dzień! To jest to, co tygryski
lubią najbardziej. Wielkimi krokami zbliżało się Red Bull X Fighters.
Chodziłam jak nakręcona. W czwartek Domi i ja siedziałyśmy w moim
pokoju. Przyjaciółka przeglądała moje filmy, a ja pakowałam się na
wyjazd.
- Serio już się pakujesz? - dziwiła się.
- No raczej. A co,
chcesz się pakować w nocy?
- W sumie, to ogarnę to szybko...
- W końcu to
X Fighters w Polsce.
- Jezu, jaka ty napalona na te zawody. - wywróciła
oczami.
- Wyluzuj, bo zawodnicy pomyślą, że jesteś kolejną faneczką. -
zaśmiała się, a ja rzuciłam w nią poduszką.
- Nieprawda! Po prostu lubię z
nimi spędzać czas.
- Przy okazji wychodzę przy tobie na sztywną. To ja
jestem przecież ta bardziej rozrywkowa, a ty opanowana. - wywrociła
oczami.
- Moja wina, że ich uwielbiam i tak na mnie działają? - zaśmiałam
się. - Co zrobić? Fajni są i tyle.
- Wiesz co? Chyba się spakuję jeszcze
dziś. Spotkamy się jutro rano na dworcu.
- Dobrze. Do jutra. -
pożegnałam się z przyjaciółką.
Było dość wcześnie rano, a ja chodziłam
naładowana pozytywną energią. W pociągu Domi spała, gdy ja słuchałam
muzyki. Nie mogłam wysiedzieć w jednym miejscu. Ostatnio widziałam ich
wszystkich rok temu, więc ten cały czas chciałabym nadrobić w weekend.
Dotarliśmy w końcu na dworzec, a potem szybko udaliśmy się do hotelu.
-
Jak ja nie znoszę takich porannych podróży. - rzuciła się na łóżko Domi.
- Podróż jak podróż. Niedługo idziemy na kwalifikacje.
- Nie chce mi
się. - jęknęła przyjaciółka. Domi leżała na swoim łóżku w ciszy. W tym
czasie ja zajmowałam się przeszukiwaniem torby. Szukałam okularów
przeciwsłonecznych. Nagle drzwi się otworzyły i ktoś wpadł do naszego
pokoju. Nim zdążyłam zareagować dwóch chłopaków wyniosło Domi. Mnie zaś
pewien blondyn przewrócił na łóżko i zaczął łaskotać.
- Przestań,
przestań! - śmiałam się próbując bronić.
- Dzień dobry, księżniczko. -
powiedział. To był Thomas Pages! Tego chłopaka nie da się nie lubić. Był
bardzo zabawny, uśmiechnięty, a przede wszystkim miał talent. Był jednym
z najlepszych zawodników FMX na świecie. Jego tricki są naprawdę
widowiskowe i trudne w wykonaniu. A kiedy dowiedziałam się, że często
wykonuje je pierwszy raz na zawodach (bez przećwiczenia ich) to naprawdę
zaczęłam się o niego bać. Francuzowi uśmiech nie schodził z twarzy. Co
chwilę mnie łaskotał, powodując u mnie gorszy napad śmiechu. - Cześć,
Tom. - uśmiechnęłam się szeroko do niego.
- Może byś ze mnie zlazł z
łaski swojej? I przestań mnie łaskotać!
- A ci już świntuszą! -
usłyszałam śmiech Dany'ego Torresa.
- Jak macie zamiar TO robić to
chociaż zamknijcie drzwi! - zaśmiał się, po czym oberwał ode mnie
poduszką.
- Libor nie będzie zachwycony jak to zobaczy. - pojawił się
nagle najlepszy przyjaciel Dany'ego Maikel.
- Dobra, Tom, wypad. -
zepchnęłam go prosto na ziemię.
- Oj, chyba dzisiaj nie zasłużyłeś. -
pokładał się ze śmiechu Torres.
- Co ty taki niewyżyty? Jeszcze do domu
wrócisz i kolejne dziecko spłodzisz. - powiedział Thomas. Francuz trafił w
dziesiątkę. Przybiłam Pagesowi piątkę. Wszyscy pokładaliśmy się ze
śmiechu, gdy pojawiła się Domi. I to nie sama. Ciągnęła za uszy dwóch
chłopaków: swojego brata Levi'a Sherwooda, oraz jego najlepszego
przyjaciela Blake'a Williamsa.
- Jeszcze raz odwalicie mi taki numer, to
obaj skończycie marnie, zrozumiano?! - nadarła się na nich.
- OK, OK,
tylko puść nas! - błagał Levi.
- Chyba właśnie straciłem czucie w moim
uchu. - jęczał Blake. Ostatecznie chłopaki przeprosili Dominice, a potem
uciekli do swoich pokoi. Za godzinę wszyscy mieliśmy się spotkać na
stadionie w Poznaniu.
Razem z Domi skierowałam się na stadion Lecha
Poznań, gdzie miały odbyć się zawody Red Bull X Fighters. Na samym
wstępie spotkałyśmy Ronnie'go Rennera. Jest to zawodnik FMX, który
nagrywa różne śmieszne filmiki z udziałem reszty. Najbardziej kultowy
był ten, w którym Renner bawił się w doktora zawodników. Wesoły
Amerykanin znał nas bardzo dobrze - w końcu obie znałyśmy się na jego
pracy. Uwielbiałyśmy robić sobie żartować z innych zawodników.
- Hej,
Ronnie! - zawołałam go.
- Domi, Daisy! Moje śliczne asystentki! Kochane
moje. - przytulił nas mocno.
- Renner, dusisz. - wysapała moja
przyjaciółka.
- Miałem nadzieję, że was spotkam. Tak czułem, że nie
ominiecie X Fighters w Polsce.
- Jak tam nowy filmik? Może ci pomóc? -
zaproponowała Domi.
- Jak będę takiej pomocy potrzebował to się do was
zgłoszę. A teraz, wybaczcie mi, ale wzywają mnie.
- Pa, Ronnie! -
pożegnałyśmy się z zawodnikiem. Moja najlepsza przyjaciółka skierowała
się do swojego brata. Ja zaś ruszyłam do Libora. Czech oczywiście zrobił
w swoim boksie mini imprezę. Puścił muzykę i zaczął tańczyć razem ze
swoim mechanikiem Petrem.
- Cześć, chłopaki! - wydarłam się do ucha
Libora.Kuzyn aż podskoczył ze strachu i przyciszył muzykę.
- Ty... -
spojrzał wrogo na mnie.
- Chcesz, żebym zawału dostał?
- Wybacz. -
zaśmiałam się.
- Powinieneś się skupić, niedługo kwalifikacje.
- Damy
radę... Czemu Blake ucieka przed Dominicą?
Odwróciłam się i zobaczyłam
jak po torze biega moja przyjaciółka i Bilko. Była wściekła. Znając
Williamsa - pewnie zasłużenie się na niego wściekała.
- Mam kolejny
materiał do mojego programu. - powiedział zadowolony Renner. Wszyscy
zaczęliśmy się śmiać, bo Blake się wywrócił. Teraz marny jego żywot. W
ostatniej chwili wkroczył Levi, który opanował całą sytuację.
- Hej,
Blake! - zawołałam.
- Nie posrałeś się ze strachu?
Ponownie wszyscy się
zaśmialiśmy. Bilko pokazał mi tylko, że mnie obserwuje i schował się do
swojego boksu. Dany i Maikel zaproponowali mi spacer po torze, więc
ruszyłam razem z nimi. Wygłupom nie było końca. Po chwili pojawili się
Tom i Domi. Zaczęliśmy totalnie się wydurniać. Brzuchy nas ze śmiechu
bolały, a to był dopiero początek. Potem nastąpiły kwalifikacje. Libor
nadal był w grze, co mnie cieszyło. Levi miał pewne miejsce w zawodach.
Po wszystkim, wróciłam z Dominicą do hotelu. Zmęczona przyjaciółka
poszła do łazienki. Po dłuższej chwili ktoś zapukał do drzwi. To był
Blake. Wpadł do pokoju z prędkością światła.
- Co tam Bilko? - spytałam.
-
Tak w ogóle to dzięki ci za narobienie mi obciachu. - udał nadąsanego
Australijczyk.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - zaśmiałam się. - I
tylko po to tu przyszedłeś?
- Nie. Idziemy z chłopakami na miasto.
Idziecie?
- Że impreza?
- Nie, połazić tylko.
- W sumie czemu nie.
- Gdzie
jest moja suszarka? - nagle wypadła Domi w samym ręczniku i
zaniemówiła.Blake zaś ewidentnie był zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Uśmiechnął się szeroko i poruszał znacząco brwiami.
- Mogłaś mnie
uprzedzić, że ten pacan tu jest! - nadarła się na mnie przyjaciółka i
wróciła z powrotem do łazienki.
- Ale czemu się chowasz? Jesteś taka
seksowna. - powiedział Blake.Blake jak to Blake. Zawsze ma kosmate
myśli. Złapałam lekkiego facepalma i próbowałam jakoś opanować tą
sytuację.
- Zamknij, się zboczeńcu! - nadarła się Blondyna.- Powiem
wszystko Levi'owi i źle skończysz!
- Blake przyszedł zapytać czy idziemy z
chłopakami na miasto. - próbowałam ratować sytuację.
- Idź z nimi. Ja
nie mam zamiaru się z nimi szlajać, bo ten debil jest...
- OK. - szybko
jej przerwałam, żeby nie doszło do gorszej wojny. - To w takim razie ja
będę za chwilę szła.
Australijczyk wyszedł z naszego pokoju, a wściekła
przyjaciółka opuściła łazienkę. Jest na niego bardziej cięta niż rok
temu. W sumie nie dziwię jej się. Blake nie ukrywał, że Dominica mu się
podoba. A ona miała dość tego, że się do niej przystawia. Cud, że on
jeszcze żyje.
- To co będziesz robić teraz? - spytałam.
- Zadzwonię do
tej łajzy Janowskiego. Jak on śmie w ogóle się nie odezwać do mnie przed
finałem w Pradze. - zaśmiała się. - Idź już do nich. I uważaj mi tylko
na tego zboczeńca. - pożegnała się ze mną przyjaciółka.
Mogłam się
domyśleć, że będę jedyną laską w tej grupie. Libor, Dany, Maikel, Tom,
Blake, Levi i ja to naprawdę mieszanka wybuchowa. Tak naprawdę dopiero w
ich towarzystwie zaczyna mi porządnie odbijać.
- To dokąd idziemy? -
spytałam.
- Chodźmy do zoo! - powiedział podekscytowany Blake.
- Dobry
pomysł. - powiedział Levi, a my popatrzeliśmy na niego jak na durnia. -
Przy okazji oddamy cię do małp.
Ryknęliśmy donośnym śmiechem. Bilko zaś
zaczął się ''bić'' z Levi'em. Tak naprawdę wyjście w miasto nie było
dobrym pomysłem. Mogłam się założyć o dychę, że wylądujemy w jakimś
klubie. Chyba, że ktoś wpadnie na inny pomysł. Skończyło się na tym, że
trafiliśmy na Stare Miasto i tam już zostaliśmy. Po ciemku chodziliśmy
po różnych uliczkach oglądając każdy zakamarek miasta. Przy okazji
nagraliśmy kilka filmików i zrobiliśmy kilka zdjęć.
- Dobra, wracajmy. -
zarządził Dany.
- A jak trafimy teraz do hotelu? - nagle zorientował się
Tom.
- No pięknie. - westchnął Maikel.
- Wszyscy umrzemy? - zaczął
panikować Bilko.
- Halo? A GPS? - spojrzałam na nich jak na idiotów.
- Co
my byśmy bez ciebie zrobili. - nagle przytulił mnie mocno Bilko.
- Dobra,
puść. - jęknęłam z bólu.
- Trochę ruszyliśmy w miasto. Mamy dość daleko
do hotelu.
Namówiłam Toma, żeby wziął mnie na barana. Mówiłam im
dokładnie gdzie mamy iść. Przy okazji nagadałam się z Liborem o X Games.
Zaproponował mi, żebym z nim poleciała tym razem do Kalifornii.
- Przy
okazji trochę poszalejemy na crossach. - dodał.
- Czytasz mi w myślach,
kuzynie. - dodałam. Około 1 w nocy wróciliśmy do hotelu. Domi gadała
jeszcze z Maciejem na skypie. Ja w tym czasie zdążyłam wziąć prysznic.
Potem także dołączyłam do rozmowy. Następnego ranka czekały nas już
poważne zawody. I na pewno świetna zabawa.
_________________________________________________________________________________
Przepraszamy was, że taka przerwa była, ale szkoła utrudnia nam regularne pisanie!
Zapraszamy na nasze blogi:- http://thespeedwaystory.blogspot.com/
- http://motocrosstylestory.blogspot.com/
- http://my-little-place-on-earth.blogspot.com/
- http://indissoluble-friendship.blogspot.com/
- http://perfect-tricks-by-kitty.blogspot.com/
- http://passion-with-friends.blogspot.com/
i mój nowy:
- http://speedstoory.blogspot.com/
Bardzo prosimy was o dodawanie komentarzy co o tym sądzicie! To dla nas bardzo istotne ;)
Do następnego! :D